Follow me @

Scones, czyli nie ma chleba w domu


Lubię, gdy okazuje się nad ranem, że nie ma już pieczywa w domu. Lubię, bo mam wtedy powód, żeby zjeść superzdrową owsiankę. No nie ma wtedy bata - wszystkie znaki wskazują żebym odżywiała się lepiej. Ja po takim śniadaniu czuję się fit a cała rodzina patrzy na mnie z dumą jak na bohatera domu. No dobra, ściema lekka. W dni kiedy braknie chleba myślę tylko o słodkich bułeczkach prosto z pieca... I gdy stoję nad paczką płatków owsianych próbując przekonać samą siebie, że wcale nie chce być chuda, wystarczy mały impuls żeby oddać się obżarstwu. Dzisiejsza wymówka: przeziębiona jestem, no przecież potrzebuję dodatkowych kalorii żeby dać szansę organizmowi na walkę z wirusem!


Scones (angielskie, słodkie bułeczki)

2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 szklanki cukru (ja dałam brązowego)
szczypta soli
1 jajko
jogurt naturalny (3/4 szklanki)
4 łyżeczki masła (miękkiego)
garść dowolnych bakalii (u nas rodzynki)

Mieszamy w misce suche składniki, dodajemy jajko, jogurt, masło i rodzynki. Mieszamy do uzyskania spójnej masy (nie za długo, inaczej ciasto będzie lepić się do rąk). Formujemy z ciasta długi, płaski wałeczek i tniemy go na trójkąty (około 10 sztuk). Układamy na blaszce pokrytej papierem do pieczenia, posypujemy grubym cukrem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 210 stopni. Pieczemy 10 minut, a następnie zmniejszamy temperaturę do 190 stopni i przypiekamy jeszcze kilka minut (do zrumienienia, musicie wyczuć swój piekarnik).
Bułeczki są gotowe do jedzenia zaraz po upieczeniu, najlepsze gdy są jeszcze gorące - posmarowane masłem i miodem:) Uwaga, bułki są twardawe i chrupiące - ten typ tak ma! :)

 

1 komentarz :