Na ostatnich zajęciach w szkole rodzenia poruszony został temat symptomów zwiastujących nadejście momentu porodu. Oprócz skurczów itp. położny wspomniał o tzw. „wiciu gniazda” - chwili, w której przyszła mama dopina przygotowania na ostatni guzik.
W pewnym momencie, pod koniec ciąży, nadchodzi taka nagła potrzeba, aby spakować torbę do szpitala, wyprać wszystkie ciuszki, kocyki i otulacze dla Malucha, pościelić mini łóżeczko, doczytać ostatnie rozdziały w książkach o macierzyństwie. Ponoć takie nagłe zachowanie prognozować ma rychły poród. Wait a minute…WHAT?! Położny MUSI się mylić, bo ja ten stan osiągnęłam już jakiś czas temu a do lądowania pozostało jeszcze 7 tygodni! Nie ukrywam, że marzę, aby już móc spać na brzuchu i zajadać się serami pleśniowymi, ale żartować to możemy my, a nie z nas. Trzymam więc kciuki, a torbę szpitalną przesuwam stopą odrobinę w kąt.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz